Kalwarianie przypomną o ogórkach, które były ich specjalnością
"Będzie to druga edycja przedsięwzięcia. Rok temu pomysł na organizację festiwalu spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, a po jego zakończeniu powszechnie mówiono, że był to +strzał w dziesiątkę+. To doskonała promocja naszego regionu i tradycji, z której jesteśmy dumni" – powiedział Tomasz Baluś.
Prezes stowarzyszenia przypomniał, że kalwarian nazywano niegdyś "ogórcorzami". Przydomek wziął się od kiszonych ogórków, sprzedawanych na placu Rajskim przed sanktuarium pasyjno-maryjnym i dróżkach kalwaryjskich. "Istniała tradycja, że każdy, kto tu pielgrzymował, powinien ich skosztować" – dodał.
O przydomku wspomniał też Jan Paweł II w czasie spotkania z wiernymi w Wadowicach w 1999 r. Pozdrawiając pielgrzymów z sąsiednich dekanatów powiedział: "Wszyscyśmy razem chodziliśmy do gimnazjum. Z Andrychowa jedna grupa, z Zatora druga grupa, z Kalwarii trzecia grupa. Nazywali kalwarianów ogórcorzami, wadowiczan flacorzami, a żywczan szczupakami. Sam smak" – mówił.
Druga edycja festiwalu odbędzie się 26 i 27 sierpnia, czyli tydzień po kulminacji uroczystości odpustu Wniebowzięcia Matki Bożej w kalwaryjskim sanktuarium Bernardynów.
Prezes stowarzyszenia zapowiedział, że ogórki będzie można degustować zarówno w sobotę, jak i niedzielę, pod różnymi postaciami. Wydarzenie, zorganizowane na terenach miejscowego klubu sportowego Kalwarianka, będzie okazją do wspólnego biesiadowania. Zaplanowano zabawy, konkursy kulinarne i występy muzyczne.
Kalwaria Zebrzydowska niegdyś słynęła z ogórków kiszonych. Mieszczanie mieli własne receptury. Przedstawiciele familii Pyrków dbali o lekko słonawy smak. Jak powiedzieli niegdyś dziennikarzowi PAP, aby go osiągnąć na metr ogórków kupionych w okolicach Kalwarii dawali wodę, 2,5 kilograma soli, pięć pałek czosnku, trzy wiązki kopru i jeden żytni chleb. To wszystko zostawiali na tydzień w drewnianej beczce.
Kalwaria Zebrzydowska leży nieopodal Krakowa. W miasteczku mieszka 4,5 tys. osób, a w całej gminie ok. 20 tys. Została założona na początku XVII w. przez Mikołaja Zebrzydowskiego, wojewodę krakowskiego, marszałka wielkiego koronnego i marszałka Trybunału Głównego Koronnego. Rozwinęła się jako ośrodek szewstwa i stolarstwa. Zebrzydowski ufundował także klasztor, w którym opiekują się Bernardyni. Dziś sanktuarium stanowi duchowe centrum Małopolski, do którego pielgrzymują rzesze pątników. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ mok/